niedziela, 15 sierpnia 2010

Styczeń 2009


13 stycznia 2009
Bałwany ;)
Tak, na pastwisku stoją bałwany. Jeden duży, a drugi mały ;)
Stoja na cześci po której konie nie chodził, dzisiaj je tam wpuściłam. Birma na linie, Buszmen szalał na własne "kopyto" ;P
U Birmy z podejściem do bałwana problemu nie było, chwila i stał się smaczną śniegową przekąską.
Buszmenowi zajęło to więcej czasu, ale jak już się odważył to wkrótce większy bałwan stracił głowę...

Próbowałam nakłonić kobyłkę do przejścia między bałwanami, blisko siebie stoją więc trudne zadanie. Cieszy mnie jej chęć współpracy. Udało się wejść między bałwany do okolicy łopatek mniej więcej, co jakiś czas odchodziłyśmy ochłonąć na zmarznięta trawkę.
Mam wrażenie ze kobyłka się zainteresowała, następnym razem może spróbujemy ruszyć to dalej :P

Krótko dzisiaj bo zimno i wieje, i na dodatek czasu mało przez te wszystkie zaliczenia ;/

 
09 stycznia 2009
W końcu!! ;P
Nareszcie trochę czasu i warunki sprzyjające ;)
Wczoraj wsiadłam na kobyłkę. Zanim wsiałam obeszłyśmy kwaterę pastwiska stępem i kłusem razem, bo jakaś podejrzana się Birmie wydawała. Wsiadłam, postępowałyśmy wokół ogrodzenia i pokłusowałyśmy na zasadzie gdzie koń chce, tam idzie byle kłusował. Kłus sztywny, spięty, niefajny... Do czasu ;] Dostałam rozluźnienie grzbietu i zejście głową w dół, troszkę pokłusowałyśmy tak i zsiadłam. A co, nagradzamy ;) Pozytywnym zaskoczeniem była reakcja Birmy w skrętach an same łydki, coś nowego u nas ;)

A dzisiaj już wogóle było bajkowo ;) Z grzbietu okrążyłyśmy pastwisko parę razy w drugą stronę niż ostatnio, duże dość jest ;) Też trochę odpowiedzi na sam dosiad, milutko ;)
A kłus był niesamowity. Nie wiem czy przez to że wczoraj skończyłam we właściwym momencie, czy po prostu dobry dzień, czy tez ja jakoś swoje cielsko w siodle inaczej ułożyłam... W każdym razie rozluźniony, mięciutki, z głową na poziomie kłębu lub niżej, spokojniutki chociaż niekoniecznie powolny... Cud miód ;P Jeśli w najbliższym czasie dostanę coś takiego parę razy znaczy ze idziemy w dobrym kierunku ;]
Podelektowałam się trochę tym kłusem i zsiadłam.
A co robiłysmy z ziemi przed "jazdą"? Pogoniłyśmy Buszmena z "naszej" częsci, sprawdziłam odeśłania w okrążaniu, poprosiłam o kłus po małym kółeczku wokół mnie-nowe dla nas. Ciekawe, dało Birmie do myślenia, tym bardziej że nie wiedziała jak ma sie ustawić zeby było najwygodniej. Musimy troszeczkę nad wygięciem jakimś popracować, bo kłusowała dość ciasno, ale wygięcia do środka w tym niewiele było ;)
Poprosiłam o przejscie przez kupę starego siana, i cofnięcie do niego. Przy cofaniu kobyłka zamknęła się w sobie tak ajkby, trudne to dla niej było. Chyba pierwszy raz widziałam ją w takim stanie. Zostawiłam to na razie, ale będziemy do tego powolutku wracać ;)
Ogólnie ten dzisiajeszy kłus strasznie pozytywnie mnie do naszej jazdy nakłonił, chyba ruszamy trochę do przodu po dłuuuugiej przerwie w temacie ;)
 
06 stycznia 2009
Śnieg- z jednej strony dobrze, z drugiej niekoniecznie....
Ze względu na grubą warstwę śniegu (w końcu!!) przykrywającą zmarzniętą ziemię dzisiaj w planach było wtoczenie się na grzbiet i ogólnie rozruszanie konia i siebie. A tu co? Jak zwykle nie wyszło. Ale z przyczyn "technicznych" ;)
Osiodłałam konia, który zresztą się troszkę powiercił. Ale udało się dogadać. Następnym punktem programu było czyszczenie kopyt. I tu właśnie wystąpił problem natury technicznej...
Birma miała taką grubą zbitą warstwę śniegu i lodu pod kopytami, ze nie odważyłabym się tego zostawić i w takim stanie prosić ją o jakikolwiek ruch. a czyszczenie tego zajęło mi bite pół godziny... Czułam się jakbym ją werkowała, a nie czyściła ;] Nasmarowałam smarem, nie wiem czy pomoże na śnieg czy zaszkodzi. W każdym razie czasu na nic już nie zostało, powoli się zciemniało i nadszedł czas kolacyjki końskiej.
I co tu zrobić?? Była chęć, było podłoże, tylko podwozie nam się w śniegu obtoczyło...
Jeśli ktoś ma jakiś sposób na śnieg w kopytach, to krzyczeć ;]

Buszmenowi kopyta sprawdziłam już w stajni, i wydaje mi sie że wyglądają lepiej niż te Birmowe. Czyli mniejszą warstwę śniegu posiadają ;] A może tylko takie wrażenie??...

 
05 stycznia 2009
Po przerwie
Święta, święta, i po świętach...I Sylwestrze.
Tak święta jak i sylwester zabrały owiele więcej czasu nić to było pierwotnie zamierzone, w związku z tym wizyty u koni niezbyt długie. I niezbyt “ruchliwe”, bo gruda bezśniegowa ;/
Buszmen z siostra “się czyszczą”,czasem pod daszkiem, czasem na pastwisku, ale zawsze wolnościowo iprzy sianku. Raz że łatwiej ustać w miejscu, dwa że mamy argument przetargowy jak coś w postaci siana :P
Ostatnio byliśmy wszyscy razem na minispacerku, niedużo, kilkadziesiąt metrów od pastwiska. Ale nie będziemy się pchać na siłę, na spokojnie, przyjdzie czas na zwiększenie odległości ;] Na razie słuchanie koni, nie idziemy dalej niż one chcą.

Ja z Birmą próbujemy sobie“odwijanie” z liny, ostatnio zaskoczyła mnie łatwość z jaką to robi kobyłka ;) Parę dni i musze uważać żeby za szybko niezadziałać liną, bo koń mi się obraca jak jeszcze go ot oświadomie nie proszę ;] Wogóle raczej statycznie z powodu podłoża.
Tak więc następnym punktem została nauka podnoszenia nóżki na sygnał. Na razie męczymy przednią prawą. Sygnał dotykowy opanowany w miarę, gorzej z sugestią ;)
Parę razy poprosiłam testowo o kłus,oj drobi Birma na tej grudzie. Normalnie ma duuużo dłuższy wykrok,chyba dopiero teraz zaczynam to doceniać :P
Ciekawe że Buszmen nie ma takiego problemu... ten to pozbierany i zaangażowany lata po tej zamarzniętej ziemi ;] Kwestia kopyt pewnie.
Na Birmie siedziałam 1, słownie raz.Powalająca ilość... A nawet to tylko przestawienia zadu w stój,i parę kroków koślawego stępa bo twardo ;/ Ale zadek nam się już ładnie rusza ;] I to nawet w tych momentach, gdy Birma wolałaby się nie odwracać akurat. Jak poproszę wtedy to westchnie, ale bez oporu zrobi ;) Wiec jakieś postępy w tym temacie i tak są ;)

Oj, miałam mały brak motywacji i głównie pomysłów, ale lekturka blogów głównie ułatwiła powrót weny ;] Bierzemy się za nowe rzeczy, lub te zostawione kiedyś odłogiem;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz