poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Koniec przenosin :)

Skończyłam przenosić posty z poprzedniego bloga (www.dwabialeduszki.blog.onet.pl), więc od teraz będą sie już pojawiać aktualne notki :)
Zostało mi jeszcze dopieszczenie bloga, no i opisanie w skrócie tego co się u nas działo- a trochę tego było przez te parę miesięcy :)

sobota, 28 sierpnia 2010

Marzec 2010

24 marca 2010
Błąd
Skucha. Oberwałam od Buszmena.
Ugryzł mnie dziś w stajni tak, jak jeszcze mu sie nigdy nie udało. Perfidny, zdecydowany i błyskawiczny atak.
Teraz na ręce mam gigantycznego krwiaka, obrzek, i kurtke oraz bluze do zszycia.
Wydawało mi się, że juz sie przyzwyczaił do tego, ze czasem jestem w boksie gdy je... Stałam się mniej uwazna niż kiedyś.. I mam nauczkę. Dużą.

Jeszcze jest za wczęsnie, by mu zaufać.

Siedzę w domu, i zastanawiam się co zrobić, by coś takiego sie nie powtórzyło. Jak bardziej ustabilizowac nasze relacje.
Siedzę, i trochę załamana jestem. Głupota ludzka.
 
21 marca 2010
I dalej wiosna :)
Strzałki już nam coraz lepiej zaczynają wyglądać, no i mam wrażenie, że Birma zaczęła od piętek chodzić ;) Buszmen dalej z palca zwykle idzie, za wysokie piętki am trochę- czekam, az pozwoli je sobie opuścić :)
Za 3 tygodnie kurs kopytny, a na maj zapisałam się jako słuchacz na kurs PNH. W końcu ;)

Buszmen dostał kategoryczny zakaz dotykanie mnie z własnej woli, ćwiczę konsekwencję teraz ;) Niby jest coraz lepiej, ale cały czas mnie sprawdza. Trzeba sie w końcu postawić :)
Wróciliśmy do siodłanie, i często bawimy się w miejscu, gdzie lezy pełno opon, żerdzi, i innych przedmiotów. Musi koń uwazać gdzie idzie :)
Przy pierwszym siodłaniu od dłuższego czasu było pełno brykania i złosci. Ale tym razem postanowiłam nie "ugłaskiwać" go i upokajać, tylko wręcz pobudziłam do ruchu. Tak żeby się przekonał, ze się siodła nie pozbędzie, ale że też nic mu ono nie zrobi. I jaki był efekt?? Luźny, ładny kłus, i nawet udało mi się doprosić galopu z siodłem, z czym zawsze był okropny problem :) Tak więc mamy już kłus z siodłem, ćwiczymy galop. I oczywiście spokoj przy siodłaniu. Zabralam sie też na powaznie za zakłądanie kantara- koniec z machaniem łbem.
W czwartek pierwszy raz "jeździłam" na Buszmenie w siodle- ruszanie bez problemu, zatrzymac się tez da, no i obrócic się w prawo :P Tylko martwi mnie jego postawa, gdy stoimy w miejscu. Głowa wysoko zadarta do góry, i czasem dziwnie wygięta w jedna stronę. mam nadzieję, że to tak tylko chwilowo. w ogole chyba ma nierozciągnięte boczki, musimy nad tym popracowac :)

Z Birma przez chwile miałyśmy problem przy wolnościowych zabawach- podczas ruchu w prawo cały czas próbowała zmienić kierunek na "bardziej lubianą stronę" (czyli lewo :)) Ale chyba się naprawiło, bo ostatnio po zabawach na linie biegałyśmy sobie razem. I dostałam piękny, spokojny galop na obie nogi, na całkiem długich jak na nas odcinkach :) i chyba sie jej spodobało, bo potem prosiłam o kłus, a ona dalej galopowała :) Strasznie się z tego ciesze, w końcu galop był czymś, co wytrącało ją z równowagi. Coraz lepiej jest :) Ruch i postawę tez ma coraz fajniejsze.
Chody boczne w kłusie zaczynaja nam wychodzić na jedną stronę powoli, fajna sprawa :) No, a wchodzenie na podest przodami już w ogóle mamy opanowane :P Zaczełam tez ostatnio prosić o "pomoc" przy zakładaniu kantara- czasem mamy jeszcze problem ze skupieniem sie konia przy tej czynności :)
 
13 marca 2010
Wiosna?
Konie miały jakies 2 tydgodnie wolnego- nie licząc spacerku z obydwoma i wyjazdu w teren na Birmie- pierwszy raz od ponad pół roku! Tylko stęp był, i krótki odcinek kłusa, ale ważne że w końcu wyruszyłysmy ;) Birma się trochę "powyrażała" przy zjeździe z góry- wyraźnie mi powiedziała, że woli gdy się odchylam do tyłu, niż gdy unosze się w siodle :P

Zabawy z końmi zostały chwilowo wyparte przez wiosenne porządki pastwiska, i inne obowiązki. To najwazniejsze już prawie posprzątane, kopyta tez już wystrugane :) Trochę się nam strzałki posypały, próbuję zaleczyć. A, i jadę na drugi stopień kursu kopytnego! :P

Sytuacja pastwiskowa została wstępnie ogarnięta, więc wracam do męczenia koni :)

Z Buszmenem trochę wczoraj poszaleliśmy- było bieganie wspólne od opony do opony (kłusem już, fajnie się chłopak angazuje :P), chwila ganiania za folią- ale folia szybko została przez konia oderwana, więc przeniesliśmy się na naukę ganiania piłki :)
Młody się rozgrzał, więc wzięłam na linę i prosiłam o zagalopowania. Tu mamy cały czas problem, chyba wynikający z szacunku.  Musze się nieźle namęczyć, zeby zagalopował. Dlatego prosze tylko o krótkie odcinki i nagradzam duzo :)
Skończyliśmy na próbach FG z szyją, jako że niedługo mamy się szczepić, ale coś się nie dogadywaliśmy :P

Birmę za to męczyłam i wczoraj, i dzisiaj ;) Wczoraj tylko takie luźne ganianki i bieganie, nawet parę skoków nam wyszło :) Zdziwiłam sie, bo doniosłam wrażenie że sprawia to jej frajdę. Nigdy tak nie było. Raz nawet zdecydowała się przeskoczyc podesty, które nie są takie wąskie :)
O, o wejście na podest też prosiłam- coraz lepiej jej to wychodzi :)

Dzisiaj planowałam rozgrzewkę wolnościową. Chyba Birma lubi tak biegać :) W pewnym momencie przestałyśmy sie dogadywać. Ale fajnie to wyszło- udało mi się naprawić bez wracania na linę, I widziałam, ze zrozumiała o co mi chodzi w końcu :) Bardzo fajne uczucie.
Kobyłka się przewrociłą raz, przy wejściu w niemyślący trans- pierwszy raz widziałam, zeby jej się to zdarzyło. Ale nie stało jej się nic, tylko wstała i wyglądała już na bardziej opamiętaną niż przed chwilą.
Jak już się dogadałyśmy, to wzięłam ją na linę i zaczęłyśmy robić nasze pierwsze przymiarki do chodów bocznych w kłusie. Najpierw prosba o ruch w bok ze stępa, a potem z kłusa. Na razie wygląda to tak, ze koń kłusuje, ja proszę o ruch w bok i koń przechodzi do stępa i dopiero rusza w bok, ale na razie zależy mi na odpowiedzi na sygnał. bardzo fajnie się dogadywałyśmy :) Zrobiło się zimno strasznie, więc poprosiłam jeszcze o wejście na podest i skończyłysmy.

Taka refleksja mnie naszła- z Birma ostatnio robiłsmy tylko te rzeczy, które i tak juz znałysmy. Świetną sprawą było przypomnieć sobie, jak fajnie jest sie uczyc czegos nowego :)

Luty 2010

15 lutego 2010
....=)......
Sesja minęła, nadrabiam więc zaległości końskie ;)

Kopytka już wszystkie ostrugane, strzałki w trakcie leczenia, a konie męczone kiedy tylko jest czas ;)

Z Birmą łazimy na spacerki, raz nawet Buszmen sie załapał. Jeździmy niewiele, głównie krótkie odcinki stępa w terenie. Ostatnio zaczełam też wykorzystywać pole obok pastwiska, stępujemy i kłusujemy po sladach od traktora ;) Głównie ćwiczymy sobie emocje, ale rozluźnienia trochę też.
Z ziemi uczymy się polowac na piłkę, no i nauczyłam się wykorzystywac śnieg- dzięki niemu Birma uczy się wolno galopowac :) Bawimy się wolnościowo, prosze o kłus, i o odcinki galopu- czasem nawet głowa schodzi do poziomu kłebu w galopie ;) a kłus to wogóle marzenie- całe koła z głową w dole. Mam nadzieję, że to co łatwo przychodzi na śniegu wejdzie w nawyk, i bez niego też będzie wychodzić ;)

Z Buszmenem zgłebiamy coraz bardziej temat jezdny ;) Najpierw wybawiam goz ziemi, biega za folią lub chodziy od opony do opony razem. Czasem też proszę o kłus z obniżeniem głowy. Było pare prób naziemnych galopów, ale młody nie był zbyt chętny.
A potem wsiadam ;) Poruszamy sie juz naprzód trochę, i ostatnio nawet zaczęliśmy próbować skręcania ;) Dalej młodemu zdarza sie włączyc tryb cofania, ale może to i dobrze. Miały być zdjęcia- aparat odmówił współpracy i zgodził sie tylko na nakręcenie marnej jakości filmików.
Dzisiaj dla odmiany osiodlałam Buszmena- dawno już tego nie było. Trzeba popracowąc nad niezłoszczeniem się przy siodłaniu, ale pote było juz miłe zaskoczenie- brak prób brykania czy stawania deba ;)

Jeszcze parę dni wolnego przede mną, i mam nadzieję ze nowy plan będzie przychylny... Bo bardzo mi sie podoba to jak teraz nam idzie współpraca ;)

O, i wisienka- zjechałam z Buszmena po raz pierwszy ;) Pokłóciliśmy sie odnośnie prób gryzienia, koń sie gwałtownie ruszył a ja zjechałam.  Dobrze, że nie próbuje celowo sie mnie pozbywac :P