niedziela, 15 sierpnia 2010

Lipiec 2008

31 lipca 2008
Do Nowolesia
Idziemy do Nowolesia. Z konmi. Dzisiaj. Za chwilę, za parę chwil. Na wakacje, na 2 tygodnie. Albo na tyle ile tam wytrzymamy =P
W każdym razie relacja po powrocie, moze nawet ze zdjeciami jakimis w koncu ;)
Maile będę co jakiś czas odbierać, na gg też co parę dni zajrzę.. Więc taka odcięta od świata całkowicie nie będę. Tak tylko troszeczke odcieta =P
 
22 lipca 2008
Leniuchowanie =)
Jak w tytule ;)
Dzisiaj tylko wyczyściłam kobyłkę, pofriendlowałam chwileczkę z tubą od pasty, i po prostu sobie posiedziałyśmy razem. Tak naprawdę razem, bo prawie cały czas Birma stała koło mnie. Co chwilę dotykała mnie nosem, opierała się na mnie chrapami, lub nadstawiała pyszczek do drapania. Cudownie było. Strasznie miło ;)
Jeszcze nigdy tak wytrwale przy mnie nie stała, cudowne uczucie ;)
Aż żal było mi ją zostawiać... ;)

 
21 lipca 2008
=)
Coraz bardziej na poważnie skupiamy sie na jeździe. Skoro już mamy jako taką wspólną równowagę, a zwłaszcza ja ją mam, to zabrałyśmy się za ćwiczenie utrzymywania nadanego chodu.
W związku z powyższym było trochę kłusowania dzisiaj, miałyśmy jeden taki punkt gdzie zawsze kobyłka przechodziła do stępa. Udało się go w końcu przejechac kłusem, podziękowałam, poprosiłam raz jeszcze i tyle ;) Niby niewiele, ale dla nas to naprawdę dużo było. I dużo w tym zwalnianiu do stępa było mojej winy, takiego podświadomego i nieświadomego nastawiania się że Birma zaraz zwolni. A tak naprawdę wystarczyło pomyśleć o kłusowaniu i po prostu jechac do przodu. Niby takie proste ;)
Przed jazdą znowu było troszkę chodów bocznych, ósemeczka zakończona stukaniem nogą w opone na przypomnienie, i kłus zakończony wejściem zadnia nóżka pod kłodę. Na lewo fajnie wychodzi, na prawo widać że jest jej ciężej. Ale pracujemy, pracujemy ;)

Siostra dała się dzisiaj wyciągnąć do Buszmena, nie miałam jak ich obserwować, ale kątem oka widzialam że chyba to nie był ich najlepszy dzień... Cóż, każdy ma chwile słabości ;)

 
20 lipca 2008
Do przodu =)
Dzisiaj juz naprawdę konkretnie było, ruszamy powoli do przodu z zabawami/pracą, jak tam kto woli to nazywać ;)
Poza częścią "pielęgnacyjną" było krótkie przypomnienie chodów bocznych z górki, trochę wspólnego kłusowania po kole kończonego odangażowaniem zadu połączonym z wkraczaniem nóżką pod kłodę (to nowość u nas, fajnie wychodzi na razie =>), trochę galopu (na lewą strone małą sprzeczkę miałyśmy...), i ósemeczki w stępie wokół opon (tu ślicznie zmieniamy kierunki, cudownie po prostu =P). Skończyłam prośbą o podejście do opony, na razie dostaję pukanie nogą w oponę, ciekawe czy coś sie rozwinie z tego ;)

Częśc jezdna była bardzo sympatyczna dzisiaj. Mamy skrętnośc na jedna stronę w stepie od samego dosiadu, na druga jeszcze nie, ale to wina mojego niezorganizowania się w siodle na tą stronę. I mamy coraz lepszy kłus, ze strony Birmy coraz bardziej rozluźniony i spokojniejszy, z mojej coraz lepiej "wysiedziany" i dzieki temu wygodniejszy dla nas obydwu ;) Czuję że zaczynamy się zgrywac i łapać równowagę wspólną.
Ogólnie to coraz milej siodłowo sie robi ;)

Buszmen się leniwi ostatnio, siostra mi się mobilizacyjnie rozpadła. Pozbierałam siebie, teraz musze pozbierać i ją. Dzisiaj pozarzucłam na niego parę razy czaprak "przy okazji", i na czapraku stanęło, bo tym razem miał małe "ale". Konie to ciekawe są, nigdy nie wiadomo co nam powiedzą =)
 
16 lipca 2008
Co u nas?
Jakis czas temu Buszmen przezył początek zaprzyjaźniania z wodą z węża. Sam wąż nie jest straszny, ale woda już tak. Siostra skończyła na jednej przedniej nodze, to i tak dużo było. Ale zachowywał sie świetnie. Jak się bal to nie uciekał, nie gryzł, nie atakował, tylko spokojnie się odsuwał od tej strasznej wody. I cały czas chciał być z moją siostra, to było najważniejsze. Nawet jak się bał to chciał z nią być ;)
W tym czasie ja męczyłam Birmę tuba od pasty, tez całkiem dobrze idzie :P

Dzisiaj za to wróciłyśmy do takiej konkretniejszej "pracy". Przytachałam siodło, ale bawiłyśmy się z ziemi tylko. Jakies przypomnienie jeżowania na boki, ósemki w stępie wokól opon (świetnie wychodzą nam zmiany kierunku w stępie przy tym =>), trochę wspólnego kłusownia i trochę kłusa z naciskiem na sposób ruszania się. Parę razy Birma śliczny kłus zaoferowała, z zejściem w dół lub taki prawie pozbierany :P
Zakończyłyśmy pasieniem i FG z tubą od pasty-> to koniec niezbyt przyjemny, wiec nie dziwię się że jak kobyłka poczuła sie wolna to oddaliła sie pośpiesznie....

Za to poobrzucałam Buszmena czaprakiem i siodłem ;) Cwaniak czaprak olał całkowicie, na siodło zwrócił uwagę za którymś tam zarzuceniem na grzbiet. Miło ;)

 
03 lipca 2008
Powrót w końcu =)
Zjadło mi notkę. Głupi onet.

Wróciłysmy dzisiaj z siostrą do pracy/bycia z końmi po dość długim okresie nieobecności.
Przez ostatnie dni czułam się "wypompowana", a po paru minutach spędzonych u koni poczułam że wiem, po co żyję ;)
Niesamowita ilosc energii się we mnie nagle odnalazła, wystarczyło pobyć z koniem i go trochę poczyścić ;)

Ja wymiziałam Birmę, siostra poczyściła Buszmena.... Młody cudownie stał bez kantara, jak po takiej długiej przerwie ;)

Niesamowicie, dopiero teraz wiem jak mi ich brakowało... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz