czwartek, 6 listopada 2014

Pooowoli do przodu ;)

Ostatnio miałam okazję mieć lonżę na Birmie- do tej pory jakoś się to nie zdarzyło. Na razie tylko dwa razy, Birma trochę niezadowolona (raz że rzadko teraz chodzi i nie jest "w trybie pracy", a dwa że to nowa dla niej sytuacja - nie dość że kto inny lonżuje, to jeszcze ja się w tym czasie rzucam po jej plecach) - ale efekty widzę :) Za drugim razem pierwszy raz od dawna nie bolały mnie plecy na niej w kłusie i nawet udało mi się pojechać dość dobrze wysiadywanym, więc naprawdę idę w dobrą stronę ;)
Bonusik był taki, że przy pierwszej lonży miałyśmy jeden z lepszych galopów na lewo do tej pory, bardzo fajnie szła i ja nieźle siedziałam. Ale za to na drugiej lonży galop na lewo był jednym z naszych najgorszych ;)
Mam nadzieję że będziemy kontynuować :)
Dziękuję za towarzystwo, pomoc i dokumentację zdjęciowo-filmową :)

Z moją "instruktorką" ;)


Gary powoli poznaje bliżej nową "współopiekunkę", zobaczymy co z tego poznawania wyjdzie :)

Drugie spotkanie :)

A poza tym to pełno robót końsko-przedzimowych - rozebranie starej wiaty żeby zrobić miejsce na nową, umacnianie ogrodzenia, budowa nowej płyty obornikowej, poprawki w stajni... No i dalej zaległe sprzątanie pastwiska ;) Mam nadzieję że się w końcu z tego wygrzebię.

Na koniec Birmusia-grubaska :)

poniedziałek, 27 października 2014

Z dzisiaj

Dzisiaj Gary miał okazję poznać bliżej kogoś, z kim mam nadzieje trochę popracuje ;)

A ja z Birmą załapałyśmy się na zdjęcia. Ogólnie koń nieogarnięty bo po pierwsze trochę ślisko, a po drugie to takie wybieganie się po 2 tygodniach "nicnierobienia"- a Birma jak postoi to musi się trochę wyszaleć, dzisiaj i tak nie pokazała wszystkiego co potrafi ze względu na podłoże ;)

Dziękuję za zdjęcia i za wizytę :)

Taa... I jak koń który tak się rusza ma się jakoś ogarnąć?
 
 

 Jakiś galopik na początku, całkiem niezły jak na nas i jak na to, co dzisiaj pokazała ;)

Nasza "zmora", czyli krzyżowanie- jak są emocje, jak jest złe podłoże, jak coś nie pasuje... Tak jak każda okazja jest dobra by się napić, tak też każda jest dobra by krzyżować ;)
 



Czasem odrobina ogarnięcia. ale tylko odrobina :)
 



Tu też odrobina, ale chyba przez komendę do galopu- wnioskuję po moim przykucnięciu z tyłu ;)
 



Galopujący brzuchol
 



Kłusujący brzuchol
 



I brzuchol od tyłu ;)

A tu jakieś drapanko :)




Hm, ciekawe jest to, że wszystkie zdjęcia które uznałam za warte uwagi są z koła na prawo...

czwartek, 23 października 2014

Jesień

A tak mnie naszła ochota żeby tu coś napisać ;)

Konie się obijają bo Gary się trochę popsuł "skórnie" i co chwila go myję, smaruje, nacieram, wycieram... Do tego ogarniam pastwisko bo zostało zaniedbane ostatnio, dzień jest krótszy, i tak jakoś czas ucieka...

Mam trochę zaległych zdjęć więc może poopisuję co się działo jak mnie tu nie było :) A na razie parę fotek z dzisiaj.

Moje dwa grubasy :)
 


Wielkobrzucha Birma



 "Wredny" przystojniak ;)

A tu "nowy" :)

Stracił niestety grzywę, częściowo temu winien on, a częściowo ja. Mam nadzieję że uda się obronić w przyszłym roku.


Trzy dupy :)


A taka niespodzianka wyrosła nam jakiś czas temu przed stajnią :)




czwartek, 16 stycznia 2014

Zmiany...

Ostatnie miesiące zeszłego roku i pierwszy tego przyniosły nam duże zmiany...

Na początku listopada pożegnaliśmy Dolce. Nie zawsze wychodzi tak, jakby się chciało. Nie zawsze podejmuje się słuszne decyzje. A nawet jak się podejmuje słuszne to i tak nie zawsze wszystko się układa.

Latem Dolce zdecydowanie przytyła, dogadałyśmy się też co do paru spraw. Największym sukcesem było namówienie jej do obniżania głowy- jak już na to wpadła to okazało się, że całkiem jej się to spodobało ;) Miłym "skutkiem ubocznym" który pojawił się po terenie do Nowolesia był galop- bez problemu reagowała na pomoce do galopu z siodła, z ziemi też baaaardzo się to poprawiło.
Mimo pewnych "trudności" miło wspominam współpracę z nią- trochę rzeczy mi uświadomiła, ale i tak do końca pozostała dla mnie zagadką ;) Szkoda, że wyszło jak wyszło.

Grudzień 2012 roku - Dolce w stajni :)
 

Styczeń 2012 - walczyliśmy wtedy z grudą, co widać ;)

Kwiecień 2013

I październik 2013 - ostatnie zdjęcia, jakie mam... Ładnie się już wtedy zaokrągliła.

Mam nadzieję, że nie było jej u nas źle ;) Ciężko było ją obfotografować, często od razu dążyła do człowieka i nie dało się uciec ;)



Moje dwa grubasy były przez 2,5 miesiąca same, wczoraj przywiozłam im towarzysza- Garnasia. Zobaczymy, jak się dogadają :) A o Dolce i tak nie zapomnimy. Na pewno zapamiętam na zawsze jej wielkie uszy ;)

Garnaś po przyjeździe

Gonitwy. Niestety aparat z bateriami za słabymi na lampę i nie nadążający za ich prędkością ;)

We mgle o poranku

I Garnaś o wschodzie słońca

Ładnie u nas, nie? ;)