22 listopada 2009 =) | |
Trochę czasu się udaje ostatnio dla koni znaleźc :) Ciesze się strasznei z tego. Birmy strzałkami sie w końcu zajęłam na poważnie, z Buszmenem dalej się abwimy- a to uczymy się gonić piłk, a to ćwiczymy podstawianie do wsiadania, wciąż trzymanie nóżek męczymy, a ostatnio nawet zaczęłąm go uczyć zgięć bocznych w końcu :) Chęć współpracy jest, złości tez trochę, ale radzimy sobie. Młody się rozkręca czasem za bardzo przy kłusie i próbach galopu, ale myslę że mu przejdzie za jakiś czas :) Teraz czekam na chwilę, kiedy będe miała na tyle czasu by znów mu siodło założyć :) A, i nauczyliśmy się wchodzić przednimi nzkami na podest! Wogóle prześmieszny jest jak próbuje zwrócic na siebie moją uwagę jak z Birma się bawię- wolałby żebym nim sie zajmowała :P U Birmy dalej coraz więcej nagradzania używam- po przerwie miałyśmy dopiero dwie sesyjki, obie fajne i owocne :) Pierwsza z ziemi- świetnie schodzi z głową w dół w kłusie, cudownie. Chciałam galopy trochę, ale błoto nie pozwoliło... No i dzisiaj z siodła- w końcu kobyłka pojeła idęę skręcania na łydki :P Cudownie już w stępie wychodzi, zaczynamy męczyć kłus. Dzisiaj bawiłyśmy się w "point to point"- ustawiłam 4 opony jako wyimaginowane kąty wyimaginowanej ujeżdżalni, i snułyśmy się od jednej opony do drugiej. Dzieki temu na koniec nawet udałsię cąłkiem ładny zakręt w kłusie :PP No i cofanie z siodła też się już coraz jaśniejsze robi. Strasznie fajnie :) I doszkalam sie w kwestii galopu w pobliskiej stajni. W końcu. Tak ambitnie się doszkalam ze tydzień temu to aż spadłam :P Pierwszy raz od paru lat. Ale upadek bardzo budujący, jak wsiadłam to i koń mnie lepiej rozumiał, i ja wyraźniej do niego gadałam. Chyba zacznę częściej spadać :P |
20 listopada 2009 Konferencja | |
Tak, byłam na konferencji ;) Przypuszczam, ze moja edukacja szkolna trochę na tym ucierpiała, za to końska na pewno wiele zyskała :P Mowa oczywiście o konferencji "Jeździectwo przyjazne koniowi", z udziałem dr. Millera. Dużo nowych przemyśleń, i znów- utrwalenie jednych przekonań, zachwianie drugimi, mętlik na temat niektórych spraw... Lubię takie momenty, ale sprawiaja troche kłopotów :P Dr Miller, wzbudził duzo szacunku u mnie, ogromna wiedza i spora dawka humoru ;) część wykładowców równiez wzbudziła szacunek, ale była też częśc osób, które miałam wrażenie mówiły niby o wszystkim, a jednoczesnie o niczym... Ale moze tylko ja miałam takie odczucia ;) Fajne było też to, ze mogliśmy zadać parę pytań wykładowcom. Niektóre pytania zabawne, ale każde otrzymało odpowiedź- i to jest najważniejsze. Co jeszcze.... Tak z prywatnej strony- tęsknie za końmi. Coraz bardziej się uzależniam :P Mam kontakt z potworami- w końcu latam sprzątając stajnię, padok, werkując kopyta... Ale tęsknię za takim "nic nie robieniem", no i za zabawą/pracą... Coraz bardziej fascynuje mnie wspólna nauka nowych rzeczy ;) |
06 listopada 2009 O Buszmenie i warsztatach |
No właśnie. Całkiem niedawno byłam na warsztatach w Ranchu Stokrotka. Program baaardzo ciekawy, i zachaczający o wiele spraw. A wszystkie mnie interesują :) Częśc wiedzy i poglądów ugruntowałam, do niektórych metod się coraz bardziej przekonuję, niektóre sprawy pokazano mi z całkiem innej perspektywy, a niektóre rzeczy których byłam pewna nie są już tak pewne :) Ogólnie bardzo dużo przemyśleń, id obrze. Musze jeszcze raz zajc w notatki, i porównać to z tym co mi się ostatnio w głowie poukładało :P A poukładało się na tyle, że postanowiłam dać klikerowi szansę. Czyli markerowi zachowań. Od dawna mamy problemy z trzymaniem nogi w górze z Buszmenem, próbuję różnych sposobów by znaleźc sposób, który zadziała na dobre. Teraz szansę dostał kliker. A skoro już przy nogach klikamy, to czemu nie spróbowac w innych sytuacjach :) Czasem klikamy zachowania, do których mam sygnały awersyjne, a czasem koń ma okazję do wykazania się i wymyslenia czegoś włąsnego. Ot, ostatnio robimy wstęp do aportowania na przykłąd :) Kliker pomógł nam też zmienić nastawienie do stania koło mnie gdy siedże na płocie- takie przygotowanie do wsiadania. Generalnie fajne urządzenie, bardzo pomaga taki znacznik. Nie umiem się do końca nim obsługiwać jeszcze, dlatego cierpi na tym co nieco- przede wszystkim "nietykalność" mojej strefy i podgryzanie sie pojawia. Musze nauczyc się pilnowac siebie, nie ujmując jednocześnie niczego z pomocy klikera :) Zobaczymy jak się to rozwinie, na razie niesmiałe próby. Nie szkolę pozytywnie całkiem, mamy awersyjnych bodźców jeszcze dużo. Nie wiem w którym kierunku będziemy iść do końca. Na razie zabawa, i poznawanie nowych możliwości :) No i zastanawiam się, jak znaleźc taki marker dla Birmy, ale by był poręczny i nie mieszał się dźwiękowo z klikerem dla młodego ;) A poniżej trochę zdjęć z wizyty jeszcze ;) Przyjdź do mnie ;) Okrążanie wolnościowe- fajnie sie wygina skubaniec No i zabawy z folią ;) Awaria sprzętu ;) Mam nadzieję ze to było jakies przestawianie, bo slicznie nóżki skrzyżował :P A tu Młody stwierdził chwilowo ze mu się znudziło i oddryfował w stronę fotografa (nasze ładne kopytka widać :P) Model =) Chwilowo skończył mi się młyn na uczelni, może w końcu podziałam więcej z końmi. A jeszcze kopyta czekają... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz