niedziela, 15 sierpnia 2010

Czerwiec 2008

12 czerwca 2008
=))
Względnie wczesnie wyruszyłam dzisiaj do konia... No i trochę się działo ;)
Przypomniałyśmy sobie prowadzenie ze strefy 4 i 5, ze skręcaniem w stępie i kłusowaniem na razie bez nadawania kireunku. Całkiem dobrze poszło, zwłaszcza gdy przypomnę sobie niegdysiejszą niechęć Birmy do poruszania się przede mną ;)

Poeksperymentowałam trochę z różnymi sposobami poruszania sie w bok. Nie chciałam osiągnąć nic konkretnego, po prostu sprawdzałam reakcję Birmy na rózne moje ruchy ;)

I poprosiłam o ruch po kole ale z liną przełożoną z drugiej strony konia, wracająca do mnie przez grzbiet. Oj, było niespokojnie jak lina ześlizgiwała się na szyję... Trzeba to obłaskawić w czasie najbliższym. Ale ogólnie fajnie, z czasem coraz spokojniej.

Pojeździłysmy sobie troszkę też, genialnie nam wychodzi podstawianie się pod płot z lewej strony ;)
Przypomniałysmy sobie zatrzymania przez zgięcia boczne, i trochę poskręcałyśmy. A skręcanie szło niesamowicie ;D Czułam, ze Birma rozumie co do niej mówię, i ze chce mi odpowiedzieć. Tylko parę razy użyłam wodzy, udawało nam sie skręcać od samej łydki :P

Kłus tez był fajniutki ;) Więcej go niż ostatnio, poprosiłąm też o "eksplorację" trochę dalszych części pastwiska. Na razie tylko odrobinkę dalej, o dziwo ku mojemu zaskoczeniu Birma sama z siebie oferowała wyjście coraz dalej ;)
Wpadłyśmy w pewnym momencie w nieproszony galop, ale szybko udało sie wrócić do kłusa.
Wogóle zmieniłam taktykę "kłusową". Jakiś czas temu starałam się zwolnić ten kłus, nagradzałam każde zwolnienie tempa. Teraz jeździmy troszkę inaczej.
Po prostu biore to, co kobyłka jest  w stanie/chce mi zaoferować, i staram się wpasować w jej ruch. Po prostu ćwicze siebie na razie a nie konia ;)
I chyba tak jest lepiej, w końcu nie jeżdże na tyle dobrze by próbować wpływac na jej ruch. Ważne że jest coraz lepiej ;)

Całośc była oczywiscie przeplatana pasieniem się, i dość częstym FG z paszczą- czy to rękami, czy tubą od pasty. Coraz lepiej nam idzie ;)




Po południu poszłyśmy z siostrą poleniuchowac do koni na pastwisko. Wesoło było, zwłąszcza gdy Buszmen próbował odkryć żródło dźwięku wydawanego przez nasze paszcze pożerające platki :P
Birma się troszke koło nas pokręciłą, powpychała tu i tam nos.. Ale to młody nas rozbroił.
Wytarzał się koło nas, w pewnym momencie zatrzymał i pozwolił sie siostrze pogłaskać po nosie, a potem wstał. Niesamowite uczucie =)
Swoją drogą cudowne jest to, ze koń mając do dyspozycji całe pastwisko przychodzi sie tarzać do ludzi =)

 
07 czerwca 2008
Próbujemy =)
Dzisiaj znowu sobie troszkę pojeździłyśmy =)
Ale zanim wsiadłam na konia było parę zabaw z ziemi. Kolejne podejscie do cofania do ogrodzenia, dzisiaj nie tak daleko juz bo straszny wiatr był i kobyłka lekko rozkojarzona była.

Potestowałyśmy przejście z okrążania do chodów bocznych, tak w ramach testu- nigdy tego nie robiłyśmy.
W stępie wyszły nam z tego fajne "łopatki" bez ogrodzenia, przy kłusie było podejście do płotu, zatrzymanie i ruch w bok. Może zaczniemy się powoli przymierzać do podkręcania tempa w tych bocznych.... ;)

Jakies pasionko jeszcze, troche kłusowania po kole z prośbą o przybiegnięcie do mnie- trochę żywsze tempo narzuciłam, fajne szybkie reakcje na jedną stronę dostalam ;)

Jak już wsiadłam to pokręciłyśmy się stępem, i było troche wiecej kłusa niż wczoraj. Fajnie zgięcia boczne wychodziły ze stępa, skręcanie leży dalej ale naprawimy w końcu :P
I kłus był taki milutki też. Jak udawało mi się mocniej oprzec nogę na strzemieniu to w całkiem fajnej równowadze byłyśmy. Moze w końcu naucze sie porządnie jeździć :P

Pobiegałyśmy trochę kłusem wolnościowo na koniec, ale jakaś rozleniwiona kobyłka była. Dostałam parę razy ładny kłus i puściłam na trawkę :)


 
05 czerwca 2008
Reaktywacja jazd i wolnościowy galop =))
Dzisiaj zaczęłyśmy od takiego niezobowiązującego siedzenia sobie =)
Jak juz przeczyściłam potworzycę to cofnęłyśmy tyłem do ogrodzenia- dalej nie do końca, ale słyszałam jak machający ogon ociera się o deski =))

Szybkie siodłanko, na trawkę, troche kłusa na rozluźnienie i rozruszanie, i wsiadamy. W końcu =)
Oj, długo nie jeździłam... Ale zaczynamy powolutku ;)

Dzisiaj tylko trochę stępa, testowanie zatrzymań, po zakręcie w prawo i w lewo, reszta głównie pasażerowanie. No i pare kroczków kłusa.
Podobało mi sie =) Kłus był taki mięciutki i rozluźniony, zakręty prawie bez użycia liny wyszły. Śmiesznie wyszły zgięcia boczne- Birma się zatrzymywała myślami na zginaniu w jedną stronę, i potrzebowała trochę czasu żeby zgiąć się w drugą jeśli akurat o to poprosiłam. Jakoś jej cięzko szło wyczucie z której strony kantarek na nos naciska :P

Ale najlepsze było na koniec =) Chcialam puścić ją na trawę i posiedzieć, ale zauwazyłam ze się mnie dosc dobrze trzyma i jest w miarę chętna do biegania. Zarządziłam więc wspólne bieganie wolnościwe.
I co dostałam?? Ślicznie zaangażowany kłusik, i przepiękny galop na jedną stronę. Taki z ganaszująca się głową, w równowadze, dość długi jak na nas, i z uwagą zwróconą na mnie. Cudo =)) W końcu koń mi trochę odbiegł, ale to było przepiękne po prostu ;)
Na druga stronę było troche ciężej, kobyłka się zaczeła urywać. Po paru podejsciach dostałam kłus z uwagą zwróconą na mnie i parę kroków galopu. Cieszy mnie to ze potrafimy dojsc do porozumienia w końcu =))



 
02 czerwca 2008
Leniwie =)
Dzisiaj z ambitnym planem pojeżdżenia wtargałam siodło na pastwisko. Ale moj ambitny plan znów legł w gruzach =D

Podczas czyszczenia koń sobie odbiegł ode mnie. No i co zrobiła Agata?? Powlokła sie za nim, pobawiła się trochę grzywą, zaprowadziła na trawkę i posadziła dupę na ziemi =P
I w ten oto sposób ambitny "plan jezdny" przerodził się w mało ambitny "undemadning time". Tez dobrze ;)

Jak koń ode mnie ucieka to dlaczego mam go w tym utwierdzać robiąc coś, co nie wiem czy mu się spodoba?? Lepiej posiedziec sobie razem i pokazać, ze nie zawsze muszę wymagać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz