27 października 2009 Wizyta, no i o Birmie trochę | |
No właśnie ;) Jakis czas temu odwiedziłą nas Kasia od Elipsy (http://www.photoblog.pl/yoggobella/). Z tej okazji mam kupę fajnych zdjęć z zabaw ;P Birma miała wtedy taki trochę dziwny nastrój, niby chętna do zabaw i interakcji z czlowiekiem ale bez szaleństw, które ostatnio zdarza jej się wyczyniać :) A wykazuje się kobyłka coraz częściej, wykazuje... Zwłaszcza jak sie bawimy na wolności- bryka, staje dęba, zwroty nagłe robi... Ale zabawowo, bez wpadania w panikę jak to jeszcze do niedawna u niej było ;) No i zdjęcia. Zdjęcia z naszej zabawy "odbiegnij i przybiegnij" Prośba o puknięcie kopytkiem- wciąż nie umiemy stawiać... Próby ósemki Chody boczne Wspólne bieganie- ja chyba juz galopuję, ale koń jeszcze nie :P Parkowanie przy płocie =) Zgięcie boczne Nieoczekiwany najazd na drąga- kiedyś Birma je omijała z daleka, a teraz sama najeżdża :P Jazda bez kantara... Dawno nie jeździłyśmy tak. Skrętnośc w stępie od dosiadu mamy, w kłusie od karota, a zatrzymanie działa zawsze... więc można próbować :) uzmysłowiło mi to jak bardzo karabinek przy linie może przeszkadzać w czasie jazdy. Bez kantara o wiele częsciej kobyłka schodziłą w dół, za co oczywiście nagradzana była ;) Na naturalnym hackamore nie ma tego problemu- węzeł jednak lepszy niż karabinek. I główka na dół ;) Oto koń który kiedyś chodził na wytoku, bo nie dało sie w żaden sposób jej nakłonić do schylenia głowy :P I koniec =) A tu kon stwierdził ze ma mnie dosyć i sobie poszedł... Bywa. Ostatnio wciąż zmienia się wszystko u nas. Coraz częsciej nagradzam smakołykami Birmę, wiekszość sesji to zabawy wolnościowe- takie do poruszania sie, dynamiczne. Nawet udało nam się wypracować niby sygnał do ładnego opuszczania głowy ;) Z siodła uczymy się cofać, trochę eksperymentuję nad sposobem usadzenia sie w siodle- jednak kobyłka ma taki energiczny ten kłus, i obszerny chyba też. No i ostatnio pokusiłam się o parę fule galopu ;) Pod kontrolą, choć spięte bardzo. Popracujemy nad tym, tylko najpierw nauczymy się skręcać w kłusie ;) Ale dobrze wiedziec ze koń słucha tego co mówię nawet w tym galopie. No i Birma nauczyła sie wreszcie polować na folię ;) Ale się teraz angażuje, aż miło patrzeć ;) A następna notka o Buszmenie :P |
02 października 2009 A co u nas?? |
A u nas jakis czas przełomowy chyba ;) Dużo rzeczy wychodzi, dużo nowych pomysłów, zmiana mojego nastawienia na lepsze, nauka nie martwienia się porazkami... I takie tam sprawy ;) Z Buszmenem "męczymy" rozluźnienie z siodłem- mamy skok naprzód ostatnio, bo znalazłam w końcu to, co mu w siodle przeszkadzało :P Siostra trochę się z nim bawi, trochę ja go angażuję w prace umysłowa i fizyczna też... :) Coraz częściej się bawimy z jakimś obiektem, o wiele lepiej się skupia ;) Z Birmą ogólnie "normalnie", ale od czasu do czasu zdarzy się jakaś niesamowita sesja :) Na przykład po powrocie z Ryni- baaardzo dynamiczne i szybkie starty do kłusa, takie ąż z przednimi nogami przebierającym iw powietrzu przy starcie :) Świetne. Albo skręcanie w stepie od samego dosiadu, zwracanie uwagi już na sam moj "focus"... Pełne koła galopu bez ekscytacji na boisku- potrzebujemy na razie równego tereny do tego, odkryłam jakis czas temu :P Tak sobie powoli idziemy "normalnie" do przodu, czasem z jakimiś sukcesami/ skokami w przód nagłymi. Młodego coraz łatwiej mi sie motywuje, z Birmą dalej szukam... Czasem cos działa, a czasem nie. No i wymysliłam dwie zabawy, takie luxne całkiem :) Jedna dla Birmy, za jej podpowiedzią zresztą :) Druga dla obu, z tym ze Buszmenowi bardziej do gustu przypadła :P Ta druga powstała z powodu mojej potrzeby kształtowania właściwej postawy u potworów, a normalne lonzowanie do konca do mnie nie przemawia. Zabawa "Birmowa" to "odbiegnij i przybiegnij". Przy zabawach an wolności jak przesadze z presją lub po prostu kobyłka nie ma ochoty to się "urywa". Wykorzystałam to, prowokuję taką ucieczkę i zaraz potem prosze o podbiegnięcie. Stopniowo przesuwa się to na moją korzyśc, i już coraz częściej odbiega kłusme a przybiega galopem :) Angazuje się w to fajnie, i dobrze. Druga zabawa to takie trochę zbieranie/ wydłużanie. Nagradzam potwora za dotknięcie folii, a potem ta folia ucieka sprzed nosa. Co robi koń?? Podąża za nią :) Birma stępem lub kłusem, Buszmen z pełną gamą zachowań ;) U Młodego moge sterować rozciąganiem w dół, lub też sugerowac pozycję bardziej w górze. U Birmy nie do końca, na razie próbujemy się dogadać że nos ma parkowac w folii a nie w moich plecach ;) W każdym razie jestem z siebie dumna :P Młody naturalnie dosc wysoko nosi głowę, a w ten sposób moge mu pomóc wzmocnić grzbiet bez stosowania patentów ;) Niżej zdjęcia z "foliowania" :) Birma się wlecze ;) My ;) Fotograf (dziękuję za wszystko :**) pojawił się jak z Birmą zabawe kończyłam, więc zdecydowanie przeważają zdjęcia z Buszmenem jako bohaterem ;) A Młody sie naprawdę angażuje... ;) Tu jakoś się podciąga dziwnie... To zdjęcie jest cudowne ;) Zabawa ;) Tu fajny, lekki przód ma. Podoba mi się ;) A tu on wygląda na olbrzyma, a ja na malutką (co do mnie to prawda zresztą :P) Grubas :) No i kończymy ;) Co poza tym... Oczywiście werkuję, szukam stajni co by umiejętności jeździeckie podszlifować, no i ciesze się końmi ;) Ostatnio Buszmen przylatuje zawsze z końca pastwiska kłusem lub galopem jak przychodzę :)) A Birma się wlecze za nim... Wlecze, ale przychodzi ;) Na jaka maszynę wielką Młody przy mnie wygląda... :P |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz