no, zima już co prawda tydzień i powoli się wszystko topi, ale mam nadzieję że jeszcze taki niewielki mróz wróci :)
Dni sa krótkie, więc w ciągu tygodnia czasu wystarcza tylko na uprzątnięcie stajni... Ale już niedługo odpada mi parę zajęc na uczelni, więc może będzie lepiej :)
Wiele razy się nie bawiliśmy, ale coś tam co jakiś czas rzeźbimy. Z Birmą zadania do myślenia i gimnastyki trochę, pod siodłem dalej rozluźnienie w kłusie i trochę nauki cofania.
Na Buszmenie nie siedziałam od wakacji, aż wstyd się przyznać ;/ Za to naziemnie toczymy piłkę i beczkę, ćwiczymy trochę patterns'ow i ogólnie się ruszamy ;)
Znów było u mnie końsko-edukacyjnie. Najpierw Warsztaty naturalnej pielegnacji kopyt w Stokrotce (bardzo mocno polecam każdemu, są rewelacyjne!!! Zwłaszcza przy takim składzie, jaki był ostatnio obecny :P), a potem Parada Jeździecka we Wrocławiu- tez warta zobaczenia, chociaż zdecydowanym hitem był tam Lorenzo :)
Musze zacząc częściej pisać, bo uciekają mi małe a ważne rzeczy. No i przydałoby się w końcu parę zdjęć cyknąć... :)
czwartek, 9 grudnia 2010
wtorek, 2 listopada 2010
=)
Dzisiaj w koncu zajelam sie na powaznie końmi :) Obydwoma :)
Z Birmą testowałyśmy naszą niby-ujeżdżalnię która niedawno wygrodziłam. Najpierw pozapoznawałam ją z ogrodzeniem z folii budowlanej, spróbowałyśmy chodów bocznych nad kłodą (nowośc, bo kłoda dużo grubsza niż drąg), no i poprosiłam ja o trochę wygięcia w kłusie na kole. Mam wrażenie, że to wyginanie całkiem jej sie podoba- jak prosze o zatrzymanie to zawsze żuje i jest wpatrzona z zainteresowaniem we mnie :)
Przy siodłaniu mina jej trochę zrzedła- zdecydowanie nie była zadowolona z tego, że chcę wsiadać. Najpierw ją poruszałam z samym siodłem- duzo usztywnienia było, ale w końcu zaczęła odpuszczać :)
Stęp ze mną na grzbiecie bardzo pozytywnie- skręcanie, zatrzymania, ruszanie od niewielkich sygnałów, no i od czasu do czasu sie ślicznie zaokrąglała :)
W kłusie nie było już tak przyjemnie- duzo lecenia do przodu, ciągłe zmiany tempa. Co ciekawe lepiej było na prawo- a to zawsze była dla nas ta gorsza strona. Na prawo dośc szybko dostałam w miarę fajny kłus, w lewo było gorzej. Ale powiedziałam sobie, ze będziemy kłusowac dopóki się cos nie zmieni, no i wkrótce poczułam że kobyłka zaczyna cos kombinowac ze swoim ciałem :) Szybko nagrodziłam i zsiadłam. Spociła się trochę, i nie była do końca spokojna, tak więc jeszcze trochę się pokręciłyśmy z ziemi i poczekałam az sie uspokoi. Wytarzała się przy mnie dwa razy, baaardzo dawno tego nie robiła :)
Z Buszmenem popracowaliśmy trochę przy kłodach, w takim żwawszym kłusie- jak wybrał drogę przez kłodę to dostawał luz :) Jak juz się chłopak rozruszał to poćwiczylismy tez zagalopowania- chyba jeszcze nigdy tak fajnie nam nie wychodziły :) W ogole był zainteresowany tym, co z nim robię. Najwidoczniej lubi się ruszać :)
Na uspokojenie poprosiłam o poszturchanie beczki, i poszliśmy sie siodłać. Chłopak nie miał na sobie siodła przez miesiąc lub dwa, a bardzo miło mnie zaskoczył ruchowo. Żadnego brykania, całkiem luźny kłus, nawet jedno zagalopowanie zrobiliśmy. Może to oznacza, że w końcu siodło mamy zgeneralizowane i ostatecznie przepracowane :) W międzyczasie z siodłem na grzbiecie porobilismy też parę spokojniejszych rzeczy- próbowaliśmy przejść przez kłode spokojnie stępem ( trzeba nogi wysoko podnosić :)), no i przekonywałam młodego do postawienia nogi na pieńku. Przy tym ostatnim toczyliśmy fajną dyskusję, a z głowy Buszmena to prawie że aż parowało, tak myslał :)
Buszmen tez się spocił, choć wiele nie robił. Ale nie dziwię im się- takie futra mają, a tak ciepło dziś było...
Z Birmą testowałyśmy naszą niby-ujeżdżalnię która niedawno wygrodziłam. Najpierw pozapoznawałam ją z ogrodzeniem z folii budowlanej, spróbowałyśmy chodów bocznych nad kłodą (nowośc, bo kłoda dużo grubsza niż drąg), no i poprosiłam ja o trochę wygięcia w kłusie na kole. Mam wrażenie, że to wyginanie całkiem jej sie podoba- jak prosze o zatrzymanie to zawsze żuje i jest wpatrzona z zainteresowaniem we mnie :)
Przy siodłaniu mina jej trochę zrzedła- zdecydowanie nie była zadowolona z tego, że chcę wsiadać. Najpierw ją poruszałam z samym siodłem- duzo usztywnienia było, ale w końcu zaczęła odpuszczać :)
Stęp ze mną na grzbiecie bardzo pozytywnie- skręcanie, zatrzymania, ruszanie od niewielkich sygnałów, no i od czasu do czasu sie ślicznie zaokrąglała :)
W kłusie nie było już tak przyjemnie- duzo lecenia do przodu, ciągłe zmiany tempa. Co ciekawe lepiej było na prawo- a to zawsze była dla nas ta gorsza strona. Na prawo dośc szybko dostałam w miarę fajny kłus, w lewo było gorzej. Ale powiedziałam sobie, ze będziemy kłusowac dopóki się cos nie zmieni, no i wkrótce poczułam że kobyłka zaczyna cos kombinowac ze swoim ciałem :) Szybko nagrodziłam i zsiadłam. Spociła się trochę, i nie była do końca spokojna, tak więc jeszcze trochę się pokręciłyśmy z ziemi i poczekałam az sie uspokoi. Wytarzała się przy mnie dwa razy, baaardzo dawno tego nie robiła :)
Z Buszmenem popracowaliśmy trochę przy kłodach, w takim żwawszym kłusie- jak wybrał drogę przez kłodę to dostawał luz :) Jak juz się chłopak rozruszał to poćwiczylismy tez zagalopowania- chyba jeszcze nigdy tak fajnie nam nie wychodziły :) W ogole był zainteresowany tym, co z nim robię. Najwidoczniej lubi się ruszać :)
Na uspokojenie poprosiłam o poszturchanie beczki, i poszliśmy sie siodłać. Chłopak nie miał na sobie siodła przez miesiąc lub dwa, a bardzo miło mnie zaskoczył ruchowo. Żadnego brykania, całkiem luźny kłus, nawet jedno zagalopowanie zrobiliśmy. Może to oznacza, że w końcu siodło mamy zgeneralizowane i ostatecznie przepracowane :) W międzyczasie z siodłem na grzbiecie porobilismy też parę spokojniejszych rzeczy- próbowaliśmy przejść przez kłode spokojnie stępem ( trzeba nogi wysoko podnosić :)), no i przekonywałam młodego do postawienia nogi na pieńku. Przy tym ostatnim toczyliśmy fajną dyskusję, a z głowy Buszmena to prawie że aż parowało, tak myslał :)
Buszmen tez się spocił, choć wiele nie robił. Ale nie dziwię im się- takie futra mają, a tak ciepło dziś było...
niedziela, 31 października 2010
Odwiedziny :)
Długo nie pisałam, ale niewiele końskiego się działo. Znów mocno ograniczony czas miałam, a cały wolny schodził mi na zajęcie się stajnia, pastwiskiem i kopytami :/ Tak więc konie znów tyły i się nudziły.
Chwilowo wszystko nadrobiłam, mam nadzieje że ruszę te potwory pomimo faktu, że od dzisiaj robi się szybciej ciemno.
Wczoraj za to miałam bardzo sympatycznych gości, i sama byłam w sympatycznych odwiedzinach :)
Znów miałam okazje spotkać Aqusa- co ciekawe baaardzo się zmienił. Pozytywnie -i fizycznie, i psychicznie :) Brawa dla właścicielki :)
Moje potwory tez znajomym zaprezentowałam, mama nadzieje że się spodobały :) Dostałam pare uwag odnosnie kopyt, bardzo fajnie było tez poobserwować jak się zachowują w czasie pracy z innymi ludźmi. Buszmen miał dobry dzień i pokazał ta fajną stronę zabaw z ekstrawertykiem :) Mam parę nowych pomysłów na pracę z nim. Co ciekawe,dziewczyny stwierdziły że jest spięty w szyi/łopatce. Musze to poobserwować.
Birma z kolei pokazała swoją krzywośc, jednoczesnie nie pokazując żadnej sztywności... Albo problem lezy gdzies głeboko w mieśniach, albo w kręgosłupie. albo nie wiadomo gdzie :P Być moze uda mi się jej ząłatwić wizytę chiropraktyka. Odnosnie pacy z nia równiez dostałam parę fajnych rad :)
Mam nadzieję, że będzie nam się udawało tak spotykac od czasu do czasu. Ja się przekonuję że konie LBI są fajne, a innych moje konie przekonują do tego ze pracy z LBE który szaleje i wrażliwym RBI nie trzeba sie bać :P
No a za parę tygodni wybieram się do Stokrotki na warsztaty kopytne, równiez parę znajomych twarzy tam będzie :)
Chwilowo wszystko nadrobiłam, mam nadzieje że ruszę te potwory pomimo faktu, że od dzisiaj robi się szybciej ciemno.
Wczoraj za to miałam bardzo sympatycznych gości, i sama byłam w sympatycznych odwiedzinach :)
Znów miałam okazje spotkać Aqusa- co ciekawe baaardzo się zmienił. Pozytywnie -i fizycznie, i psychicznie :) Brawa dla właścicielki :)
Moje potwory tez znajomym zaprezentowałam, mama nadzieje że się spodobały :) Dostałam pare uwag odnosnie kopyt, bardzo fajnie było tez poobserwować jak się zachowują w czasie pracy z innymi ludźmi. Buszmen miał dobry dzień i pokazał ta fajną stronę zabaw z ekstrawertykiem :) Mam parę nowych pomysłów na pracę z nim. Co ciekawe,dziewczyny stwierdziły że jest spięty w szyi/łopatce. Musze to poobserwować.
Birma z kolei pokazała swoją krzywośc, jednoczesnie nie pokazując żadnej sztywności... Albo problem lezy gdzies głeboko w mieśniach, albo w kręgosłupie. albo nie wiadomo gdzie :P Być moze uda mi się jej ząłatwić wizytę chiropraktyka. Odnosnie pacy z nia równiez dostałam parę fajnych rad :)
Mam nadzieję, że będzie nam się udawało tak spotykac od czasu do czasu. Ja się przekonuję że konie LBI są fajne, a innych moje konie przekonują do tego ze pracy z LBE który szaleje i wrażliwym RBI nie trzeba sie bać :P
No a za parę tygodni wybieram się do Stokrotki na warsztaty kopytne, równiez parę znajomych twarzy tam będzie :)
poniedziałek, 27 września 2010
I znów trochę nauki :)
Ostatnio znów mam niewiele czasu dla koni. Niestety. Głównie z powodu pracy, ale teraz również uczelni- właśnie się dowiedziałam że mój indeks zaginął, i muszę to jakoś rozwiązać. Ble.
Kurs z Moniką prawdopodobnie się jednak nie odbędzie, szkoda... Ale udało mi się znaleźć kogoś, kto mi pokazał kierunek w którym powinnam podążać z moimi końmi :)
Całkiem niedawno była u nas Kasia, nasz polski instruktor PNH :D -> klik
Podobało mi się bardzo, dostałam parę fajnych strategii na Buszmena, no i pomysł na to jak pracować nad równowagą Birmy. Dużo OBOPów, i potwierdzenie moich przypuszczeń co do ich koniobowości :) Buszmen bardzo mnie zaskoczył nie pokazując oznak znudzenia przez całe dwie godziny- tak więc teraz muszę się nauczyć jak go zainteresować stawianymi zadaniami. Zobaczyłam też w praktyce parę strategii, które znałam do tej pory z teorii- o wiele lepiej je teraz rozumiem i łatwiej mi je stosować.
Przy Birmie tez zaskoczenie- prawdopodobnie jest wygięta w druga stronę, niż dotychczas sądziłam. Poobserwowałam ją jakiś czas później, i chyba rzeczywiście. Ale wiem jak to zmieniać, a kobyłka tak się wysila że zaczyna się pocić po paru minutach kłusem :)
Przed wizytą Kasi byłam w Zbrosławicach na imprezie "Mysląc o koniu". Impreza miała dobre i złe strony. Było parę świetnych wykładów, i było parę świetnych trenerów. Ale byli tez trenerzy których według mnie być tam nie powinno, oraz wykłady ogólne i tak naprawdę o niczym. Szkoda tylko tych koni, które trafiły na ludzi niezbyt wyrozumiałych...
Przy okazji wizyty w Zbrosławicach odwiedziłam znajomą (już teraz nawet dwie znajome :P) i dwa cudowne konie. Z obydwoma miałam przyjemność przez chwilę pogadać, i obydwa zaskoczyły swoim zachowaniem przy mnie właścicielki :) Ja za to miałam okazję sprawdzić jak reagują na moje sygnały inne doświadczone już w zabawach konie, obydwa całkiem różne od moich. Baaardzo inspirujące doświadczenie, dające mi bardzo dużo do myślenia.
A teraz jestem zapisana na internetowy kurs żywieniowy, lecę tłumaczyć niezrozumiałe dla mnie terminy :)
Kurs z Moniką prawdopodobnie się jednak nie odbędzie, szkoda... Ale udało mi się znaleźć kogoś, kto mi pokazał kierunek w którym powinnam podążać z moimi końmi :)
Całkiem niedawno była u nas Kasia, nasz polski instruktor PNH :D -> klik
Podobało mi się bardzo, dostałam parę fajnych strategii na Buszmena, no i pomysł na to jak pracować nad równowagą Birmy. Dużo OBOPów, i potwierdzenie moich przypuszczeń co do ich koniobowości :) Buszmen bardzo mnie zaskoczył nie pokazując oznak znudzenia przez całe dwie godziny- tak więc teraz muszę się nauczyć jak go zainteresować stawianymi zadaniami. Zobaczyłam też w praktyce parę strategii, które znałam do tej pory z teorii- o wiele lepiej je teraz rozumiem i łatwiej mi je stosować.
Przy Birmie tez zaskoczenie- prawdopodobnie jest wygięta w druga stronę, niż dotychczas sądziłam. Poobserwowałam ją jakiś czas później, i chyba rzeczywiście. Ale wiem jak to zmieniać, a kobyłka tak się wysila że zaczyna się pocić po paru minutach kłusem :)
Przed wizytą Kasi byłam w Zbrosławicach na imprezie "Mysląc o koniu". Impreza miała dobre i złe strony. Było parę świetnych wykładów, i było parę świetnych trenerów. Ale byli tez trenerzy których według mnie być tam nie powinno, oraz wykłady ogólne i tak naprawdę o niczym. Szkoda tylko tych koni, które trafiły na ludzi niezbyt wyrozumiałych...
Przy okazji wizyty w Zbrosławicach odwiedziłam znajomą (już teraz nawet dwie znajome :P) i dwa cudowne konie. Z obydwoma miałam przyjemność przez chwilę pogadać, i obydwa zaskoczyły swoim zachowaniem przy mnie właścicielki :) Ja za to miałam okazję sprawdzić jak reagują na moje sygnały inne doświadczone już w zabawach konie, obydwa całkiem różne od moich. Baaardzo inspirujące doświadczenie, dające mi bardzo dużo do myślenia.
A teraz jestem zapisana na internetowy kurs żywieniowy, lecę tłumaczyć niezrozumiałe dla mnie terminy :)
niedziela, 5 września 2010
Zaległości
No tak... Od marca zdążyłam już być na paru kursach, każdy bardzo wartościowy :)
Pierwszy był kurs naturalnego werkowania, kontynuacja poprzedniego. Dużo wiedzy na temat żywienia, trzymania konia, ruchu, tego jak to wszystko wpływa na kopyta. Prawda jest taka, że kopyta naszego konia mówią o tym, jak o niego dbamy :) Pokazują całą prawdę- czy koń jest otyły, czy się za mało rusza, jak się rusza... No i cóż, moje są za grube, i maja za mało stymulacji do ruchu zdecydowanie. Teraz staram się to zmienić :)
W maju wybrałam się w końcu na mój pierwszy kurs PNH, jako słuchacz. Fajnie zobaczyć to na zywo a nie tylko na filmikach. Dużo motywacji, pomysłów i postanowień. Wczoraj wróciłam z następnego kursu PNH, tym razem na poziomie drugim. i mam jeszcze więcej pomysłów i motywacji :)
Majowy kurs zaowocował znajomościami, które umożliwiły mi dalsze szlifowanie moich umiejętności jeździeckich. teraz jeżdżę w dwóch świetnych miejscach, a w każdym z nich zwracają uwagę na inny aspekt pracy z koniem :) Uporałam się już z częścią moich złych przyzwyczajeń, teraz w końcu zaczynam powoli skakać- a jest to dla mnie DUŻE wyzwanie, bo się po prostu boję.
Za dwa tygodnie mam nadzieje wybrac się z moimi końmi na kurs SH z Moniką, juz się nie mogę doczekać! Pracowity ten rok dla mnie jest, dużo już się nauczyłam- a mam nadzieję na jeszcze więcej :)
Dla ogonów trochę mniej pracowity, co chwila zdażaja sie nam przerwy w pracy. Właśnie mija im jedna taka przerwa, mam nadzieje je ruszyć na porządnie od dzisiaj :)
Ale nie ozancza to, że się niczego nie nauczyliśmy.
Byliśmy z końmi w Nowolesiu, co dało nam bardzo dużo. Miałam tam duzo równego terenu do pracy, co pomogło zwłaszcza Birmie. Znikło juz krzyżowanie w galopie z ziemi, na jazdach fajnie się rozluźnia i jest na tyle opanowana, że zaczyna powoli prosić o zagalopowania. Mam wrażenie ze i z ziemi i z siodłem w końcu odkryła co to jest rozluźnienie :) Ostatnio nawet udało mi się poprosic o okrążanie an wolności z elementami galopu- a to jest dla nas ogromny wyczyn. Birma trzymała się mnie pomimo prosby o galop, a zawsze w takiej sytuacji przestawała myślec. Niesamowite :)
Z Buszmenem nie mamy już żadnych problemów przy siodłaniu, przy ruchu z siodłem tez zazwyczaj nie. Moge juz się na nim poruszac stepem, zatrzymywac, skręcać. Ale on musi miec cel- ćwiczenie ruszania i zatrzymania to nuda, ale ruszenie do opony i tam zatrzymanie to juz coś :)
Mamy dni gorsze i lepsze, ale mimo to idziemy do przodu :) Ostatnio trochę się za bardzo zgubiłam na aspekcie fizycznym, przez co nasze sesje stały sie takie same. teraz próbuje wrócić do tego co kiedys robiliśmy, czyli ciekawych zadań- ale równiez z naciskiem na lepszy ruch i równowagę :)
Mamy jeszcze jeden duży sukces- moge pojechac w teren stepem i kłusem na Birmie prowadząc Buszmena w ręku :) Właśnie w ten sposób planujemy się dostać na kurs SH.
To taki skrót tego co było, na pewno wiele pominęłam. Ale teraz mam zamiar pisać na bieżąco :)
Na koniec parę zdjęc- jeszcze z kwietnia i maja.
Pierwszy był kurs naturalnego werkowania, kontynuacja poprzedniego. Dużo wiedzy na temat żywienia, trzymania konia, ruchu, tego jak to wszystko wpływa na kopyta. Prawda jest taka, że kopyta naszego konia mówią o tym, jak o niego dbamy :) Pokazują całą prawdę- czy koń jest otyły, czy się za mało rusza, jak się rusza... No i cóż, moje są za grube, i maja za mało stymulacji do ruchu zdecydowanie. Teraz staram się to zmienić :)
W maju wybrałam się w końcu na mój pierwszy kurs PNH, jako słuchacz. Fajnie zobaczyć to na zywo a nie tylko na filmikach. Dużo motywacji, pomysłów i postanowień. Wczoraj wróciłam z następnego kursu PNH, tym razem na poziomie drugim. i mam jeszcze więcej pomysłów i motywacji :)
Majowy kurs zaowocował znajomościami, które umożliwiły mi dalsze szlifowanie moich umiejętności jeździeckich. teraz jeżdżę w dwóch świetnych miejscach, a w każdym z nich zwracają uwagę na inny aspekt pracy z koniem :) Uporałam się już z częścią moich złych przyzwyczajeń, teraz w końcu zaczynam powoli skakać- a jest to dla mnie DUŻE wyzwanie, bo się po prostu boję.
Za dwa tygodnie mam nadzieje wybrac się z moimi końmi na kurs SH z Moniką, juz się nie mogę doczekać! Pracowity ten rok dla mnie jest, dużo już się nauczyłam- a mam nadzieję na jeszcze więcej :)
Dla ogonów trochę mniej pracowity, co chwila zdażaja sie nam przerwy w pracy. Właśnie mija im jedna taka przerwa, mam nadzieje je ruszyć na porządnie od dzisiaj :)
Ale nie ozancza to, że się niczego nie nauczyliśmy.
Byliśmy z końmi w Nowolesiu, co dało nam bardzo dużo. Miałam tam duzo równego terenu do pracy, co pomogło zwłaszcza Birmie. Znikło juz krzyżowanie w galopie z ziemi, na jazdach fajnie się rozluźnia i jest na tyle opanowana, że zaczyna powoli prosić o zagalopowania. Mam wrażenie ze i z ziemi i z siodłem w końcu odkryła co to jest rozluźnienie :) Ostatnio nawet udało mi się poprosic o okrążanie an wolności z elementami galopu- a to jest dla nas ogromny wyczyn. Birma trzymała się mnie pomimo prosby o galop, a zawsze w takiej sytuacji przestawała myślec. Niesamowite :)
Z Buszmenem nie mamy już żadnych problemów przy siodłaniu, przy ruchu z siodłem tez zazwyczaj nie. Moge juz się na nim poruszac stepem, zatrzymywac, skręcać. Ale on musi miec cel- ćwiczenie ruszania i zatrzymania to nuda, ale ruszenie do opony i tam zatrzymanie to juz coś :)
Mamy dni gorsze i lepsze, ale mimo to idziemy do przodu :) Ostatnio trochę się za bardzo zgubiłam na aspekcie fizycznym, przez co nasze sesje stały sie takie same. teraz próbuje wrócić do tego co kiedys robiliśmy, czyli ciekawych zadań- ale równiez z naciskiem na lepszy ruch i równowagę :)
Mamy jeszcze jeden duży sukces- moge pojechac w teren stepem i kłusem na Birmie prowadząc Buszmena w ręku :) Właśnie w ten sposób planujemy się dostać na kurs SH.
To taki skrót tego co było, na pewno wiele pominęłam. Ale teraz mam zamiar pisać na bieżąco :)
Na koniec parę zdjęc- jeszcze z kwietnia i maja.
poniedziałek, 30 sierpnia 2010
Koniec przenosin :)
Skończyłam przenosić posty z poprzedniego bloga (www.dwabialeduszki.blog.onet.pl), więc od teraz będą sie już pojawiać aktualne notki :)
Zostało mi jeszcze dopieszczenie bloga, no i opisanie w skrócie tego co się u nas działo- a trochę tego było przez te parę miesięcy :)
Zostało mi jeszcze dopieszczenie bloga, no i opisanie w skrócie tego co się u nas działo- a trochę tego było przez te parę miesięcy :)
sobota, 28 sierpnia 2010
Marzec 2010
24 marca 2010 Błąd | ||||
Skucha. Oberwałam od Buszmena. Ugryzł mnie dziś w stajni tak, jak jeszcze mu sie nigdy nie udało. Perfidny, zdecydowany i błyskawiczny atak. Teraz na ręce mam gigantycznego krwiaka, obrzek, i kurtke oraz bluze do zszycia. Wydawało mi się, że juz sie przyzwyczaił do tego, ze czasem jestem w boksie gdy je... Stałam się mniej uwazna niż kiedyś.. I mam nauczkę. Dużą. Jeszcze jest za wczęsnie, by mu zaufać. Siedzę w domu, i zastanawiam się co zrobić, by coś takiego sie nie powtórzyło. Jak bardziej ustabilizowac nasze relacje. Siedzę, i trochę załamana jestem. Głupota ludzka. |
21 marca 2010 I dalej wiosna :) | |
Strzałki już nam coraz lepiej zaczynają wyglądać, no i mam wrażenie, że Birma zaczęła od piętek chodzić ;) Buszmen dalej z palca zwykle idzie, za wysokie piętki am trochę- czekam, az pozwoli je sobie opuścić :) Za 3 tygodnie kurs kopytny, a na maj zapisałam się jako słuchacz na kurs PNH. W końcu ;) Buszmen dostał kategoryczny zakaz dotykanie mnie z własnej woli, ćwiczę konsekwencję teraz ;) Niby jest coraz lepiej, ale cały czas mnie sprawdza. Trzeba sie w końcu postawić :) Wróciliśmy do siodłanie, i często bawimy się w miejscu, gdzie lezy pełno opon, żerdzi, i innych przedmiotów. Musi koń uwazać gdzie idzie :) Przy pierwszym siodłaniu od dłuższego czasu było pełno brykania i złosci. Ale tym razem postanowiłam nie "ugłaskiwać" go i upokajać, tylko wręcz pobudziłam do ruchu. Tak żeby się przekonał, ze się siodła nie pozbędzie, ale że też nic mu ono nie zrobi. I jaki był efekt?? Luźny, ładny kłus, i nawet udało mi się doprosić galopu z siodłem, z czym zawsze był okropny problem :) Tak więc mamy już kłus z siodłem, ćwiczymy galop. I oczywiście spokoj przy siodłaniu. Zabralam sie też na powaznie za zakłądanie kantara- koniec z machaniem łbem. W czwartek pierwszy raz "jeździłam" na Buszmenie w siodle- ruszanie bez problemu, zatrzymac się tez da, no i obrócic się w prawo :P Tylko martwi mnie jego postawa, gdy stoimy w miejscu. Głowa wysoko zadarta do góry, i czasem dziwnie wygięta w jedna stronę. mam nadzieję, że to tak tylko chwilowo. w ogole chyba ma nierozciągnięte boczki, musimy nad tym popracowac :) Z Birma przez chwile miałyśmy problem przy wolnościowych zabawach- podczas ruchu w prawo cały czas próbowała zmienić kierunek na "bardziej lubianą stronę" (czyli lewo :)) Ale chyba się naprawiło, bo ostatnio po zabawach na linie biegałyśmy sobie razem. I dostałam piękny, spokojny galop na obie nogi, na całkiem długich jak na nas odcinkach :) i chyba sie jej spodobało, bo potem prosiłam o kłus, a ona dalej galopowała :) Strasznie się z tego ciesze, w końcu galop był czymś, co wytrącało ją z równowagi. Coraz lepiej jest :) Ruch i postawę tez ma coraz fajniejsze. Chody boczne w kłusie zaczynaja nam wychodzić na jedną stronę powoli, fajna sprawa :) No, a wchodzenie na podest przodami już w ogóle mamy opanowane :P Zaczełam tez ostatnio prosić o "pomoc" przy zakładaniu kantara- czasem mamy jeszcze problem ze skupieniem sie konia przy tej czynności :) |
13 marca 2010 Wiosna? | |
Konie miały jakies 2 tydgodnie wolnego- nie licząc spacerku z obydwoma i wyjazdu w teren na Birmie- pierwszy raz od ponad pół roku! Tylko stęp był, i krótki odcinek kłusa, ale ważne że w końcu wyruszyłysmy ;) Birma się trochę "powyrażała" przy zjeździe z góry- wyraźnie mi powiedziała, że woli gdy się odchylam do tyłu, niż gdy unosze się w siodle :P Zabawy z końmi zostały chwilowo wyparte przez wiosenne porządki pastwiska, i inne obowiązki. To najwazniejsze już prawie posprzątane, kopyta tez już wystrugane :) Trochę się nam strzałki posypały, próbuję zaleczyć. A, i jadę na drugi stopień kursu kopytnego! :P Sytuacja pastwiskowa została wstępnie ogarnięta, więc wracam do męczenia koni :) Z Buszmenem trochę wczoraj poszaleliśmy- było bieganie wspólne od opony do opony (kłusem już, fajnie się chłopak angazuje :P), chwila ganiania za folią- ale folia szybko została przez konia oderwana, więc przeniesliśmy się na naukę ganiania piłki :) Młody się rozgrzał, więc wzięłam na linę i prosiłam o zagalopowania. Tu mamy cały czas problem, chyba wynikający z szacunku. Musze się nieźle namęczyć, zeby zagalopował. Dlatego prosze tylko o krótkie odcinki i nagradzam duzo :) Skończyliśmy na próbach FG z szyją, jako że niedługo mamy się szczepić, ale coś się nie dogadywaliśmy :P Birmę za to męczyłam i wczoraj, i dzisiaj ;) Wczoraj tylko takie luźne ganianki i bieganie, nawet parę skoków nam wyszło :) Zdziwiłam sie, bo doniosłam wrażenie że sprawia to jej frajdę. Nigdy tak nie było. Raz nawet zdecydowała się przeskoczyc podesty, które nie są takie wąskie :) O, o wejście na podest też prosiłam- coraz lepiej jej to wychodzi :) Dzisiaj planowałam rozgrzewkę wolnościową. Chyba Birma lubi tak biegać :) W pewnym momencie przestałyśmy sie dogadywać. Ale fajnie to wyszło- udało mi się naprawić bez wracania na linę, I widziałam, ze zrozumiała o co mi chodzi w końcu :) Bardzo fajne uczucie. Kobyłka się przewrociłą raz, przy wejściu w niemyślący trans- pierwszy raz widziałam, zeby jej się to zdarzyło. Ale nie stało jej się nic, tylko wstała i wyglądała już na bardziej opamiętaną niż przed chwilą. Jak już się dogadałyśmy, to wzięłam ją na linę i zaczęłyśmy robić nasze pierwsze przymiarki do chodów bocznych w kłusie. Najpierw prosba o ruch w bok ze stępa, a potem z kłusa. Na razie wygląda to tak, ze koń kłusuje, ja proszę o ruch w bok i koń przechodzi do stępa i dopiero rusza w bok, ale na razie zależy mi na odpowiedzi na sygnał. bardzo fajnie się dogadywałyśmy :) Zrobiło się zimno strasznie, więc poprosiłam jeszcze o wejście na podest i skończyłysmy. Taka refleksja mnie naszła- z Birma ostatnio robiłsmy tylko te rzeczy, które i tak juz znałysmy. Świetną sprawą było przypomnieć sobie, jak fajnie jest sie uczyc czegos nowego :) |
Luty 2010
15 lutego 2010
....=)......
Zaloguj się |
Kopytka już wszystkie ostrugane, strzałki w trakcie leczenia, a konie męczone kiedy tylko jest czas ;)
Z Birmą łazimy na spacerki, raz nawet Buszmen sie załapał. Jeździmy niewiele, głównie krótkie odcinki stępa w terenie. Ostatnio zaczełam też wykorzystywać pole obok pastwiska, stępujemy i kłusujemy po sladach od traktora ;) Głównie ćwiczymy sobie emocje, ale rozluźnienia trochę też.
Z ziemi uczymy się polowac na piłkę, no i nauczyłam się wykorzystywac śnieg- dzięki niemu Birma uczy się wolno galopowac :) Bawimy się wolnościowo, prosze o kłus, i o odcinki galopu- czasem nawet głowa schodzi do poziomu kłebu w galopie ;) a kłus to wogóle marzenie- całe koła z głową w dole. Mam nadzieję, że to co łatwo przychodzi na śniegu wejdzie w nawyk, i bez niego też będzie wychodzić ;)
Z Buszmenem zgłebiamy coraz bardziej temat jezdny ;) Najpierw wybawiam goz ziemi, biega za folią lub chodziy od opony do opony razem. Czasem też proszę o kłus z obniżeniem głowy. Było pare prób naziemnych galopów, ale młody nie był zbyt chętny.
A potem wsiadam ;) Poruszamy sie juz naprzód trochę, i ostatnio nawet zaczęliśmy próbować skręcania ;) Dalej młodemu zdarza sie włączyc tryb cofania, ale może to i dobrze. Miały być zdjęcia- aparat odmówił współpracy i zgodził sie tylko na nakręcenie marnej jakości filmików.
Dzisiaj dla odmiany osiodlałam Buszmena- dawno już tego nie było. Trzeba popracowąc nad niezłoszczeniem się przy siodłaniu, ale pote było juz miłe zaskoczenie- brak prób brykania czy stawania deba ;)
Jeszcze parę dni wolnego przede mną, i mam nadzieję ze nowy plan będzie przychylny... Bo bardzo mi sie podoba to jak teraz nam idzie współpraca ;)
O, i wisienka- zjechałam z Buszmena po raz pierwszy ;) Pokłóciliśmy sie odnośnie prób gryzienia, koń sie gwałtownie ruszył a ja zjechałam. Dobrze, że nie próbuje celowo sie mnie pozbywac :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)