niedziela, 5 września 2010

Zaległości

No tak... Od marca zdążyłam już być na paru kursach, każdy bardzo wartościowy :)
Pierwszy był kurs naturalnego werkowania, kontynuacja poprzedniego. Dużo wiedzy na temat żywienia, trzymania konia, ruchu, tego jak to wszystko wpływa na kopyta. Prawda jest taka, że kopyta naszego konia mówią o tym, jak o niego dbamy :) Pokazują całą prawdę- czy koń jest otyły, czy się za mało rusza, jak się rusza... No i cóż, moje są za grube, i maja za mało stymulacji do ruchu zdecydowanie. Teraz staram się to zmienić :)
W maju wybrałam się w końcu na mój pierwszy kurs PNH, jako słuchacz. Fajnie zobaczyć to na zywo a nie tylko na filmikach. Dużo motywacji, pomysłów i postanowień. Wczoraj wróciłam z następnego kursu PNH, tym razem na poziomie drugim. i mam jeszcze więcej pomysłów i motywacji :)

Majowy kurs zaowocował znajomościami, które umożliwiły mi dalsze szlifowanie moich umiejętności jeździeckich. teraz jeżdżę w dwóch świetnych miejscach, a w każdym z nich zwracają uwagę na inny aspekt pracy z koniem :) Uporałam się już z częścią moich złych przyzwyczajeń, teraz w końcu zaczynam powoli skakać- a jest to dla mnie DUŻE wyzwanie, bo się po prostu boję.

Za dwa tygodnie mam nadzieje wybrac się z moimi końmi na kurs SH z Moniką, juz się nie mogę doczekać!  Pracowity ten rok dla mnie jest, dużo już się nauczyłam- a mam nadzieję na jeszcze więcej :)

Dla ogonów trochę mniej pracowity, co chwila zdażaja sie nam przerwy w pracy. Właśnie mija im jedna taka przerwa, mam nadzieje je ruszyć na porządnie od dzisiaj :)

Ale nie ozancza to, że się niczego nie nauczyliśmy.
Byliśmy z końmi w Nowolesiu, co dało nam bardzo dużo. Miałam tam duzo równego terenu do pracy, co pomogło zwłaszcza Birmie. Znikło juz krzyżowanie w galopie z ziemi, na jazdach fajnie się rozluźnia i jest na tyle opanowana, że zaczyna powoli prosić o zagalopowania. Mam wrażenie ze i z ziemi i z siodłem w końcu odkryła co to jest rozluźnienie :) Ostatnio nawet udało mi się poprosic o okrążanie an wolności z elementami galopu- a to jest dla nas ogromny wyczyn. Birma trzymała się mnie pomimo prosby o galop, a zawsze w takiej sytuacji przestawała myślec. Niesamowite :)

Z Buszmenem nie mamy już żadnych problemów przy siodłaniu, przy ruchu z siodłem tez zazwyczaj nie. Moge juz się na nim poruszac stepem, zatrzymywac, skręcać. Ale on musi miec cel- ćwiczenie ruszania i zatrzymania to nuda, ale ruszenie do opony i tam zatrzymanie to juz coś :)

Mamy dni gorsze i lepsze, ale mimo to idziemy do przodu :) Ostatnio trochę się za bardzo zgubiłam na aspekcie fizycznym, przez co nasze sesje stały sie takie same. teraz próbuje wrócić do tego co kiedys robiliśmy, czyli ciekawych zadań- ale równiez z naciskiem na lepszy ruch i równowagę :)

Mamy jeszcze jeden duży sukces- moge pojechac w teren stepem i kłusem na Birmie prowadząc Buszmena w ręku :) Właśnie w ten sposób planujemy się dostać na kurs SH. 

To taki skrót tego co było, na pewno wiele pominęłam. Ale teraz mam zamiar pisać na bieżąco :)

Na koniec parę zdjęc- jeszcze z kwietnia i maja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz