Ostatnio znów mam niewiele czasu dla koni. Niestety. Głównie z powodu pracy, ale teraz również uczelni- właśnie się dowiedziałam że mój indeks zaginął, i muszę to jakoś rozwiązać. Ble.
Kurs z Moniką prawdopodobnie się jednak nie odbędzie, szkoda... Ale udało mi się znaleźć kogoś, kto mi pokazał kierunek w którym powinnam podążać z moimi końmi :)
Całkiem niedawno była u nas Kasia, nasz polski instruktor PNH :D -> klik
Podobało mi się bardzo, dostałam parę fajnych strategii na Buszmena, no i pomysł na to jak pracować nad równowagą Birmy. Dużo OBOPów, i potwierdzenie moich przypuszczeń co do ich koniobowości :) Buszmen bardzo mnie zaskoczył nie pokazując oznak znudzenia przez całe dwie godziny- tak więc teraz muszę się nauczyć jak go zainteresować stawianymi zadaniami. Zobaczyłam też w praktyce parę strategii, które znałam do tej pory z teorii- o wiele lepiej je teraz rozumiem i łatwiej mi je stosować.
Przy Birmie tez zaskoczenie- prawdopodobnie jest wygięta w druga stronę, niż dotychczas sądziłam. Poobserwowałam ją jakiś czas później, i chyba rzeczywiście. Ale wiem jak to zmieniać, a kobyłka tak się wysila że zaczyna się pocić po paru minutach kłusem :)
Przed wizytą Kasi byłam w Zbrosławicach na imprezie "Mysląc o koniu". Impreza miała dobre i złe strony. Było parę świetnych wykładów, i było parę świetnych trenerów. Ale byli tez trenerzy których według mnie być tam nie powinno, oraz wykłady ogólne i tak naprawdę o niczym. Szkoda tylko tych koni, które trafiły na ludzi niezbyt wyrozumiałych...
Przy okazji wizyty w Zbrosławicach odwiedziłam znajomą (już teraz nawet dwie znajome :P) i dwa cudowne konie. Z obydwoma miałam przyjemność przez chwilę pogadać, i obydwa zaskoczyły swoim zachowaniem przy mnie właścicielki :) Ja za to miałam okazję sprawdzić jak reagują na moje sygnały inne doświadczone już w zabawach konie, obydwa całkiem różne od moich. Baaardzo inspirujące doświadczenie, dające mi bardzo dużo do myślenia.
A teraz jestem zapisana na internetowy kurs żywieniowy, lecę tłumaczyć niezrozumiałe dla mnie terminy :)
poniedziałek, 27 września 2010
niedziela, 5 września 2010
Zaległości
No tak... Od marca zdążyłam już być na paru kursach, każdy bardzo wartościowy :)
Pierwszy był kurs naturalnego werkowania, kontynuacja poprzedniego. Dużo wiedzy na temat żywienia, trzymania konia, ruchu, tego jak to wszystko wpływa na kopyta. Prawda jest taka, że kopyta naszego konia mówią o tym, jak o niego dbamy :) Pokazują całą prawdę- czy koń jest otyły, czy się za mało rusza, jak się rusza... No i cóż, moje są za grube, i maja za mało stymulacji do ruchu zdecydowanie. Teraz staram się to zmienić :)
W maju wybrałam się w końcu na mój pierwszy kurs PNH, jako słuchacz. Fajnie zobaczyć to na zywo a nie tylko na filmikach. Dużo motywacji, pomysłów i postanowień. Wczoraj wróciłam z następnego kursu PNH, tym razem na poziomie drugim. i mam jeszcze więcej pomysłów i motywacji :)
Majowy kurs zaowocował znajomościami, które umożliwiły mi dalsze szlifowanie moich umiejętności jeździeckich. teraz jeżdżę w dwóch świetnych miejscach, a w każdym z nich zwracają uwagę na inny aspekt pracy z koniem :) Uporałam się już z częścią moich złych przyzwyczajeń, teraz w końcu zaczynam powoli skakać- a jest to dla mnie DUŻE wyzwanie, bo się po prostu boję.
Za dwa tygodnie mam nadzieje wybrac się z moimi końmi na kurs SH z Moniką, juz się nie mogę doczekać! Pracowity ten rok dla mnie jest, dużo już się nauczyłam- a mam nadzieję na jeszcze więcej :)
Dla ogonów trochę mniej pracowity, co chwila zdażaja sie nam przerwy w pracy. Właśnie mija im jedna taka przerwa, mam nadzieje je ruszyć na porządnie od dzisiaj :)
Ale nie ozancza to, że się niczego nie nauczyliśmy.
Byliśmy z końmi w Nowolesiu, co dało nam bardzo dużo. Miałam tam duzo równego terenu do pracy, co pomogło zwłaszcza Birmie. Znikło juz krzyżowanie w galopie z ziemi, na jazdach fajnie się rozluźnia i jest na tyle opanowana, że zaczyna powoli prosić o zagalopowania. Mam wrażenie ze i z ziemi i z siodłem w końcu odkryła co to jest rozluźnienie :) Ostatnio nawet udało mi się poprosic o okrążanie an wolności z elementami galopu- a to jest dla nas ogromny wyczyn. Birma trzymała się mnie pomimo prosby o galop, a zawsze w takiej sytuacji przestawała myślec. Niesamowite :)
Z Buszmenem nie mamy już żadnych problemów przy siodłaniu, przy ruchu z siodłem tez zazwyczaj nie. Moge juz się na nim poruszac stepem, zatrzymywac, skręcać. Ale on musi miec cel- ćwiczenie ruszania i zatrzymania to nuda, ale ruszenie do opony i tam zatrzymanie to juz coś :)
Mamy dni gorsze i lepsze, ale mimo to idziemy do przodu :) Ostatnio trochę się za bardzo zgubiłam na aspekcie fizycznym, przez co nasze sesje stały sie takie same. teraz próbuje wrócić do tego co kiedys robiliśmy, czyli ciekawych zadań- ale równiez z naciskiem na lepszy ruch i równowagę :)
Mamy jeszcze jeden duży sukces- moge pojechac w teren stepem i kłusem na Birmie prowadząc Buszmena w ręku :) Właśnie w ten sposób planujemy się dostać na kurs SH.
To taki skrót tego co było, na pewno wiele pominęłam. Ale teraz mam zamiar pisać na bieżąco :)
Na koniec parę zdjęc- jeszcze z kwietnia i maja.
Pierwszy był kurs naturalnego werkowania, kontynuacja poprzedniego. Dużo wiedzy na temat żywienia, trzymania konia, ruchu, tego jak to wszystko wpływa na kopyta. Prawda jest taka, że kopyta naszego konia mówią o tym, jak o niego dbamy :) Pokazują całą prawdę- czy koń jest otyły, czy się za mało rusza, jak się rusza... No i cóż, moje są za grube, i maja za mało stymulacji do ruchu zdecydowanie. Teraz staram się to zmienić :)
W maju wybrałam się w końcu na mój pierwszy kurs PNH, jako słuchacz. Fajnie zobaczyć to na zywo a nie tylko na filmikach. Dużo motywacji, pomysłów i postanowień. Wczoraj wróciłam z następnego kursu PNH, tym razem na poziomie drugim. i mam jeszcze więcej pomysłów i motywacji :)
Majowy kurs zaowocował znajomościami, które umożliwiły mi dalsze szlifowanie moich umiejętności jeździeckich. teraz jeżdżę w dwóch świetnych miejscach, a w każdym z nich zwracają uwagę na inny aspekt pracy z koniem :) Uporałam się już z częścią moich złych przyzwyczajeń, teraz w końcu zaczynam powoli skakać- a jest to dla mnie DUŻE wyzwanie, bo się po prostu boję.
Za dwa tygodnie mam nadzieje wybrac się z moimi końmi na kurs SH z Moniką, juz się nie mogę doczekać! Pracowity ten rok dla mnie jest, dużo już się nauczyłam- a mam nadzieję na jeszcze więcej :)
Dla ogonów trochę mniej pracowity, co chwila zdażaja sie nam przerwy w pracy. Właśnie mija im jedna taka przerwa, mam nadzieje je ruszyć na porządnie od dzisiaj :)
Ale nie ozancza to, że się niczego nie nauczyliśmy.
Byliśmy z końmi w Nowolesiu, co dało nam bardzo dużo. Miałam tam duzo równego terenu do pracy, co pomogło zwłaszcza Birmie. Znikło juz krzyżowanie w galopie z ziemi, na jazdach fajnie się rozluźnia i jest na tyle opanowana, że zaczyna powoli prosić o zagalopowania. Mam wrażenie ze i z ziemi i z siodłem w końcu odkryła co to jest rozluźnienie :) Ostatnio nawet udało mi się poprosic o okrążanie an wolności z elementami galopu- a to jest dla nas ogromny wyczyn. Birma trzymała się mnie pomimo prosby o galop, a zawsze w takiej sytuacji przestawała myślec. Niesamowite :)
Z Buszmenem nie mamy już żadnych problemów przy siodłaniu, przy ruchu z siodłem tez zazwyczaj nie. Moge juz się na nim poruszac stepem, zatrzymywac, skręcać. Ale on musi miec cel- ćwiczenie ruszania i zatrzymania to nuda, ale ruszenie do opony i tam zatrzymanie to juz coś :)
Mamy dni gorsze i lepsze, ale mimo to idziemy do przodu :) Ostatnio trochę się za bardzo zgubiłam na aspekcie fizycznym, przez co nasze sesje stały sie takie same. teraz próbuje wrócić do tego co kiedys robiliśmy, czyli ciekawych zadań- ale równiez z naciskiem na lepszy ruch i równowagę :)
Mamy jeszcze jeden duży sukces- moge pojechac w teren stepem i kłusem na Birmie prowadząc Buszmena w ręku :) Właśnie w ten sposób planujemy się dostać na kurs SH.
To taki skrót tego co było, na pewno wiele pominęłam. Ale teraz mam zamiar pisać na bieżąco :)
Na koniec parę zdjęc- jeszcze z kwietnia i maja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)