Jakis czas temu byłam na seminarium "Użytkowanie bosych koni oraz rehabilitacja kopyt". Fajne ujęcie problemu- niby wiekszośc rzeczy wiedziałam, ale nacisk położony na zupełnie inny aspekt niż dotychczas. Trochę do myslenia, no i w końcu jestem zdecydowana zbadac siano :)
Konie miały wolne od czasu po sesji do świąt- przed świętami udało się doprowadzić w końcu pastwisko do takiego stanu, jaki jestem w stanie zaakceptować :P -> więc wracamy do pracy z ogonami. Ruszyłam je trochę pod koniec kwietnia, teraz obijały się znów parę dni bo wybraliśmy sie rodzinnie w góry :)
Tak więc rano zastał mnie taki widok:
Tak więc tylko sprawdziłam czy im nie jest zimno, rzuciałam siano pod drzewo i zostawiłam w spokoju :)
Na najbliższy czas mam w planach wychodzic w stępowe tereny z Birmą, raz w tygodniu jeździc na pastwisku z naciskiem na rozluźnienie w kłusie i może z jakimis woltami do tego, no i dalej gimnastykowac sie z nią z ziemi.
Buszmena musze wybiegac, wybawić, i myślę że zaczniemy sie znowu po tej dłuuugiej przerwie siodłać i wsiadać. No i z nim dużo odczulania na rózne strachy oraz próby spacerów samotnych :)
Chodzić, chodzi super. Ostatnio sama strugałam, mam nadzieje , że przy okazji spojrzysz jak to wygląda. : ) Tylko na rajdzie bardziej zwracałam uwage na to jak się zachowuje, bo była ostrożniejsza i wybierała sobie dokładnie ścieżki, ale nie było to jakoś bardzo widoczne. Co najlepsze po rajdzie, zero jakichkolwiek 'farfocli' i odłupań. Już lepiej obsługuje się nożem i nie musze stać 3 godzin nad jednym kopytem.Przy okazji jakoś wstawie zdjęcia kopyt, mam nadzieje że zaglądniesz i ocenisz : >
OdpowiedzUsuń