wtorek, 3 maja 2011

Dawno nie pisałam :)
Jakis czas temu byłam na seminarium "Użytkowanie bosych koni oraz rehabilitacja kopyt". Fajne ujęcie problemu- niby wiekszośc rzeczy wiedziałam, ale nacisk położony na zupełnie inny aspekt niż dotychczas. Trochę do myslenia, no i w końcu jestem zdecydowana zbadac siano :)


Konie miały wolne od czasu po sesji do świąt- przed świętami udało się doprowadzić w końcu pastwisko do takiego stanu, jaki jestem w stanie zaakceptować :P -> więc wracamy do pracy z ogonami. Ruszyłam je trochę pod koniec kwietnia, teraz obijały się znów parę dni bo wybraliśmy sie rodzinnie w góry :)



 
Dzisiaj potwory miały pójść w obroty, ale wiosna zrobiła nam psikusa i umówiła się z zimą na spotkanie :P 
Tak więc rano zastał mnie taki widok:









Tak więc tylko sprawdziłam czy im nie jest zimno, rzuciałam siano pod drzewo i zostawiłam w spokoju :)



Na najbliższy czas mam w planach wychodzic w stępowe tereny z Birmą, raz w tygodniu jeździc na pastwisku z naciskiem na rozluźnienie w kłusie i może z jakimis woltami do tego, no i dalej gimnastykowac sie z nią z ziemi.
Buszmena musze wybiegac, wybawić, i myślę że zaczniemy sie znowu po tej dłuuugiej przerwie siodłać i wsiadać. No i z nim dużo odczulania na rózne strachy oraz próby spacerów samotnych :)